Wpisy
Oficjalna premiera jutro ale za sprawą internetowego zamawiania w empiku już MAM - nową, wyczekiwaną dziewiątą część cyklu Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych - "Pył snów". A właściwie pierwszy tom ;) Ale i tak się cieszę i ekscytuję i chwalę :)
* Cytat w tytule pochodzi z zagramanicznej recenzji stąd, wcale nie jakiejś szczególnie pochlebnej zresztą, nie ma jednak takiej siły co by mnie na tym etapie i po tak długich oczekiwaniach zniechęciła ;)
I jeszcze fragment opisu z okładki:
"Na wojnie przegrywają wszyscy. Tę okrutną prawdę można wyczytać w oczach każdego żołnierza na każdym ze światów… (...) Czy jednak można uznać czyny za bohaterskie, jeśli obywają się bez świadków? I czy to, czego nikt nie ujrzał, może na zawsze zmienić losy świata? Przeznaczenie rzadko jest proste, a prawda nigdy nie bywa jasna. Pewne jest tylko jedno – czas nie sprzyja żadnej ze stron. Albowiem dokonano odczytu Talii Smoków i uwolniono straszliwą moc, której nikt nie potrafi zrozumieć…
W dalekim kraju, pod obojętnym niebem, rozpoczyna się przedostatni rozdział „Malazańskiej księgi poległych”.
Książki Jodi Picoult są z całą pewnością wciągające, czyta się je szybko, nie jest to materia stawiająca czytelnikowi jakiś mentalny lub stylistyczny opór. Jednak z każdą kolejną mam mniejszą przyjemność z czytania. „Krucha jak lód” doskonale wpisuje się w schemat - kontrowersyjny temat, trudna sprawa sądowa, kontrowersyjne zakończenie… I tak, czyta się to dobrze.
Tym razem autorka skupia się na dziecku dotkniętym ciężką, nieuleczalną chorobą powodującą nadmierne łamanie się kości – nawet pry kichnięciu. I na rodzicach, którym prawnik przedstawia możliwość uzyskania wysokiego odszkodowania od położnej, która w porę nie wykryła niedoskonałości dziecka. Nie wykryła – czyli nie dała szansy na przerwanie ciąży, na nieurodzenie dziecka… Matka chorej dziewczynki postanawia pójść tą drogą, nie patrząc na sprzeciw męża, na krzywdę jaką wyrządza doskonale rozumiejącej sytuację córce, i na to, że składając pozew wbija nóż w plecy swojej najlepszej przyjaciółce – czyli położnej, której zarzuca błąd. Swój upór i postępowanie tłumaczy sobie i otoczeniu dbaniem o przyszłość dziewczynki, o zabezpieczenie finansowe jej bytu i rehabilitacji. Picoult pozwala nam jednak zwątpić w taką szlachetną motywację…
Tak jak pisałam, książka nie zrobiła na mnie szczególnego wrażenia. Z drugiej strony – przeczytałam ją bardzo szybko, jest sprawnie napisana, z chwytliwym tematem, wiarygodnymi rozterkami. Ot, taka książka na podróż pociągiem z Gdańska do Warszawy. W jedną stronę. Jako zabijacz czasu sprawdziła się świetnie.
Ocena: 4/6